niedziela, 14 kwietnia 2013

Ciasto z owocami, galaretką i kremem budyniowym


Ciasta z galaretką kojarzą mi się z latem...
a w ich wnętrzu zawsze mam przed oczami truskawki :)
Ponieważ sezon na truskawki jeszcze przed nami,
ja dziś postanowiłam użyć do tego ananasa.

Co potrzebujemy?

Ciasto:
pół szklanki cukru pudru
1,5-2 szklanki mąki
100g masła lub margaryny
2 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki miodu

Krem:
150g masła
budyń
400ml mleka

Owoce, galaretka, 400ml wody


Jak wykonujemy?

Składniki na ciasto mieszamy i pieczemy w formie wysmarowanej tłuszczem
przez ok 25-30min w 180 stopniach.
Po upieczeniu ciasto wychładzamy.

Budyń gotujemy jak na opakowaniu, w 400ml mleka, by był nieco gęstszy.
Odkładamy do wychłodzenia, a z lodówki wyciągamy masło,
by jego temperatura była zbliżona do temperatury ugotowanego, letniego budyniu.

Masło ucieramy z 2 łyżkami cukru i stopniowo dodajemy budyń
ucierając jednolitą masę.
Kremem smarujemy ciasto i wykładamy na wierzch drobno pokrojone owoce.
(Truskawki, wiśnie, brzoskwinie, ananasy - co macie pod ręką)

W 400ml wrzątku rozpuszczamy 1 galaretkę,
odkładamy w chłodne miejsce do czasu aż zacznie powoli tężeć
i wylewamy na wyłożone na kremie owoce.
Odkładamy do lodówki do czasu całkowitego zastygnięcia.







wtorek, 9 kwietnia 2013

Morskie Przeprowadzki


Morskie akwarium... Od przeszło roku jedna z największych pasji mojego męża.
Wiadomość, w której przekazał mi chęć posiadania tego hobby
przyjęłam ze spokojem, ale też lekkim niedowierzaniem. 
Stało się jednak i po półrocznym gromadzeniu sprzętów
i przeprowadzce do nowego miejsca - założył i stworzył ten mały ekosystem.
Po kilkunastu miesiącach jednak poczuł niedosyt
i jednoznacznie stwierdził, że 64L to jednak o wiele za mało...
Czekała nas zatem kolejna przeprowadzka - tym razem morska...

Gdy wszystko było już dopięte na ostatni guzik, 
nowe szkło czekało pod kuchennym skosem,
a w niedzielne popołudnie przyszła ogromna porcja wody - zaczęła się...
walka z czasem, zmęczeniem, bałaganem, ale też w efekcie końcowym zadowoleniem.

Najpierw trzeba było pozbyć się (na szczęście chwilowo!) telewizora...
I tym też sposobem staliśmy się posiadaczami dwóch! akwariów...
Napełnijmy zatem nowe szkło świeżą, morską wodą...




Testy? I owszem... NO3, PO4, Ca, Mg, KH...
Jednym słowem - woda marzenie...








Przyszedł też w końcu czas na wyciąganie wszelakich żyjątek...
Największego psikusa zrobił oczywiście ukwiał,
przyklejając się do 3 skał jednocześnie..
Operacja odklejania na szczęście zakończona sukcesem...
(Bez uszczerbku na zdrowiu...)




Klej? Zaprawa? - Jeden pieron!
Czas najwyższy na sklejanie skał...
I zabawa z robalami, żyjątkami, wężowidłami, wieloszczetami...
BBrRrrr...


 


Po godzinach wstrzymania oddechu i wylanych kropli potu 
- łowimy rybki! :D
Biedactwom w szkle już niestety nic nie zostało, a co za tym idzie
nie miały się gdzie ukryć więc poszło rachu-ciachu...
Myk i już były w nowym domu...






Ostatnie dopełnienie...




Bałaganu co nie miara... 
Wszystko w jednym, począwszy od zaprawy montażowej, poprzez słoiki, sól 
aż po pęsetę i telewizor...
A tu już na zegarku grubo po 23.00... A i na drugi dzień trzeba wstać o 6 :|




Trzeba jednak przyznać... - zamierzony efekt uzyskano.
Rybcie czują się jak w domu, a my możemy odetchnąć z ulgą... :)









sobota, 6 kwietnia 2013

Kopiec Kreta - czyli majstersztyk mojego męża


I ja i mój mąż uwielbimy słodkości :P
Gdy tylko mamy chwilę, coś się w tej kuchni zawsze ciekawego wykluje ;)
Natomiast jestem w ciężkim szoku, że po takim czasie jeszcze nie zamieściłam tu wypieku,
który jest majstersztykiem mojego męża - kopiec kreta! :D

To jedna z nielicznych słodkości którą uwielbia przygotowywać
i wychodzi mu to całkiem słodko ;)
(Przygoda z tym cackiem zaczęła się jakieś 9-10 lat temu... 
Gdy to chciał mi zaimponować i zdobyć moje serce) :D
Oczywiście podczas prac - broń boże nie podchodź!
To jego i koniec...
Ale efekt ostateczny jest zniewalający :)

Składniki i wykonanie?

1 opakowanie gotowej mieszanki "Kopiec Kreta"
2 jajka
100g margaryny
kilka łyżek mleka 
kilka łyżek wody
500ml śmietanki 30%

Wykonanie opisane na opakowaniu :p

Polecam wszystkim mężom! 
(żonom również...) ;)




Tarta z kurczakiem, suszonymi pomidorami i szpinakiem


Tarty... teoretycznie bardzo proste i szybkie posiłki,
jednak by nie były nudne, zawsze zostawiam ich wykonanie na wolny dzień od pracy.
Mam wtedy więcej czasu by dobrać fajne składniki,
a w tygodniu późnymi popołudniami stawiam z reguły na szybki obiad
w stylu ziemniaki ze schabowym czy spaghetti.

Dziś mając pod ręką składniki, które w miarę ze sobą współgrają
z pomocą męża wykonałam tartę z kurczakiem, suszonymi pomidorami i szpinakiem.

Co potrzebujemy?

1 pojedyncza pierś z kurczaka
mały słoiczek pomidorów suszonych w zalewie 
kilka kostek mrożonego szpinaku (dobrze by było gdyby był świeży...)
kilka ząbków czosnku
ser żółty
kilka łyżek śmietany,  np. 18%
2 jajka
1,5 szklanki mąki 
100g masła lub margaryny
sól, pieprz, bazylia, olej

Jak wykonujemy?

Najpierw zagniatamy ciasto z mąki, 1 jajka, margaryny i odrobiny soli.
Zawijamy w folię i wkładamy na 15-30 min do lodówki.
W tym czasie na niewielkiej ilości oleju podsmażamy pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka,
następnie czosnek posiekany ze szpinakiem doprawione solą i pieprzem.
Pomidory można pokroić na mniejsze kawałki.








Ciasto wyciągamy z lodówki i wyklejamy nim formę do tarty.
Spód lekko nakłuwamy widelcem aby ciasto 
podczas wstępnego pieczenia się nie podniosło.
Tak przygotowane wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na 10 minut.




Po wyciągnięciu ciasta z piekarnika wykładamy na nie wcześniej przygotowane dodatki.
W szklance mieszamy kilka łyżek śmietany, 1 jajko, szczyptę soli, 
pieprzu i suszonej bazylii.
(Jeśli macie świeżą - drobno siekamy i dorzucamy)
Przygotowaną tartę polewamy sosem śmietanowym i posypujemy startym serem.




Całość zapiekamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni
przez ok pół godziny.
Podajemy z ketchupem lub sosem majonezowo-czosnkowym.