wtorek, 21 października 2014

Fasolka po bretońsku


Wieczory stają się aktualnie coraz dłuższe...
Coraz ciemniejsze...
Coraz chłodniejsze...
Nie powinno nas to dziwić - w końcu już koniec października!

Dobrze jest wrócić do domu po całym dniu,
usiąść i zjeść coś szybkiego i gorącego.
Jednym z takich dań, które uwielbiam w jesienne wieczory
(prócz bigosu) jest fasolka po bretońsku!

Dzisiaj na fasolkę apetyt zrobiła mi bardzo kochana kobieta,
o której już nie raz tutaj pisałam.
Pani Emily :) Zawsze znajdzie składnik, który uruchomi moją wyobraźnię 
na ugotowanie czegoś pysznego! :)




Co potrzebujemy?

ok 40 dag fasolki jaś (w moim przypadku świeżej)
20 dag  boczku wędzonego lub gotowanego
20-30 dag kiełbasy
2 małe cebule
2-3 ząbki czosnku
mały koncentrat pomidorowy
ziele angielskie
liść laurowy
sól, pieprz
majeranek
tarty kminek

Jak wykonujemy?

Mając fasolkę zasuszoną, kupowaną w woreczku, radzi się aby przed ugotowaniem
ok 12h pozostawić ją w wodzie.
Ja posiadam świeżą fasolę, dzięki czemu nie muszę jej tyle namaczać.
Wystarczy ją zalać wodą na ok godzinę, następnie odlać wodą i nalać świeżej. (ok 1l)
Tak przygotowaną fasolkę doprawiam małą łyżeczką soli, szczyptą pieprzu,
kminku mielonego, liściem laurowym i zielem angielskim.
Wrzucam też 2-3 ząbki czosnku.
Gotuję ok 1h.

W międzyczasie kroję boczek, kiełbasę i cebulę w kostkę.
Po niecałej godzinie gotowania samej fasoli,
na tłuszczu podsmażam mięso z cebulą i mieszam z jaśkiem.
Po połączeniu wszystkich dotychczasowych składników
mały słoiczek koncentratu mieszam z 0.5 szklanki wody i doprawiam majerankiem.
Dodaję do fasolki i całość gotuję jeszcze ok 20-30 minut,
w razie potrzeby doprawiając do smaku.
Smacznego!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz