czwartek, 26 grudnia 2013

Bożonarodzeniowy klimat


Kończąc dwudniowy maraton po rodzinnych domach,
mamy chwilę by usiąść we własnym kącie, zanurzyć się w fotelu,
owinąć kocem i zastanowić właśnie nad świętami ;) (i nie  tylko...)

W prosty, lekko magiczny i fotograficzny sposób
chciałabym właśnie dziś napisać conieco o niektórych świątecznych elementach ;)




"Pędy jemioły sprowadzały do domu szczęście i bogactwo, 
spełniały ludzkie życzenia i marzenia, 
noszona przy sobie zapewniać miała potencję seksualną.
 Dziś całujących się par pod jemiołą w święta jest mnóstwo – wierzą, 
że magia rośliny umocni ich miłość i zapewni trwałość ich związkowi"

Wiara czyni cuda ;)




Choinka -  "w wielu kulturach drzewo, zwłaszcza iglaste,
 jest uważane za symbol życia i odradzania się, trwania i płodności."

A symbolika ozdób choinkowych?

Gwiazda Betlejemska, którą umieszczano na szczycie drzewka 
od ubiegłego wieku, miała pomagać w powrotach do domu z dalekich stron.

Oświetlenie choinki broniło dostępu złym mocom, 
a także miało odwrócić nieżyczliwe spojrzenia ludzi.

W ludowej tradycji niektórych regionów Polski uważano, 
że łańcuchy wzmacniają rodzinne więzi oraz chronią dom przed kłopotami 

Anioły mają opiekować się domem.










Wilczomlecz nadobny - zwany gwiazdą betlejemską :)
"...jej związek ze świętami Bożego Narodzenia jest widoczny w nazwie – 
w jej meksykańskiej ojczyźnie nazywa się na przykład "Flores de Noche Buena" –
 "kwiat świętej nocy". I jest na to dobry powód – na Boże Narodzenie 
jej kwiaty główne zabarwiają się na czerwono i w pełni rozkwitają!"

(źródło: www.gwiazda-betlejemska.info)




"Anioły na prawdę istnieją. Jeśli pozwolisz im być i nie zabijesz ich."



niedziela, 17 listopada 2013

Sernik


Nie wiem jak to się mogło stać, że kiedyś nie lubiłam serników...
Dopiero jakiś czas temu poczułam jak są pyszne i delikatne! :)
(Być może kiedyś jadłam niewystarczająco dobre?...)

Będąc niedawno na obiedzie w pobliskiej knajpce, postanowiłam również spróbować czegoś na osłodę...
Menu deserowe nie było zabójczo pełne propozycji,
ale stwierdziłam, że jeśli kremy mają tak rewelacyjne, to ciasta muszą być równie pyszne
i skusiłam się właśnie na sernik!
Był tak przepyszny! Delikatny, nie za słodki...
To dało mi kopa i motywację by w końcu wykonać to cudo we własnej kuchni :D
Na pierwszy rzut wybrałam małą tortownicę średnicy ok 18-20 cm.
(W razie czego gdyby się nie udało...) ;)

Co potrzebujemy? 

Spód:
Paczka herbatników kakaowych (ok. 100g)
3 łyżki masła

Ciasto:
500g twarożku do serników (lub sera 2-krotnie zmielonego)
2 jajka
1/2 szklanki cukru pudru
łyżka budyniu w proszku (śmietankowy lub waniliowy)
100g masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru waniliowego

Polewa:
1 tabliczka mlecznej czekolady
1/2 tabliczki czekolady deserowej
kilka łyżek mleka lub śmietanki 30%
garść orzechów laskowych




Jak wykonujemy?

Spód:

Formę do ciasta wykładamy papierem do pieczenia. 
Herbatniki kruszymy i mieszamy z roztopionym masłem,
a następnie wypełniamy nimi dno tortownicy.
Wkładamy foremkę do lodówki na czas przygotowania ciasta.
(JEŚLI MASZ NADMIAR ORZECHÓW, MOŻNA JE ROZDROBNIĆ
I POŁĄCZYĆ Z HERBATNIKAMI)

Ciasto:

Jajka - oddzielamy żółtka od białek. W misce ucieramy masło, żółtka i cukier.
Następnie stopniowo dodajemy po łyżce sera, budyń, proszek do pieczenia 
i cukier waniliowy.
Na koniec ubijamy na sztywno białka i delikatnie mieszamy z masą serową.

Ciasto wykładamy na spód herbatnikowy i pieczemy w piekarniku 
rozgrzanym do 170 stopni przez około 70-80 min (Do czasu lekkiego zarumienienia).
Po tym czasie ciasto pozostawiamy w wyłączonym piekarniku do lekkiego przechłodzenia.
(Nie otwieramy drzwiczek piekarnika podczas pieczenia!!)




Polewa:

W garnuszku na małym ogniu roztapiamy czekolady połączone z mlekiem/śmietanką.

Upieczony sernik dekorujemy czekoladą i układamy żądaną ilość orzechów laskowych! :)
Najlepiej podawać schodzone! ;)





niedziela, 22 września 2013

Kawa z kawiarki

Kawa... zaraz po herbacie, gorący napój bez którego nie mogę żyć.
Mimo niedoboru potasu w organizmie, nie mogę się bez niej obejść
i jedna dziennie musi być...
Zawsze jednak sięgałam po tą rozpuszczalną...
A bo szybciej... wygodniej... wszędzie można zrobić i wypić...
A parzona? A nie bo fusy... Bo gorzko-kwaśny smak... 
A i ekspres drogi i gabarytowo nie fajny...

Wszystko się zmieniło z dniem, w który spróbowałam kawy z kawiarki...
Coś genialnego... 
I tym też oto sposobem, od cioci, która tą pyszną kawą zmieniła moje podejście,
otrzymałam w prezencie właśnie kawiarkę :)
Cudowna, ze stali nierdzewnej, przeznaczona na płytę indukcyjną,
posiadająca duży zbiornik na 4 filiżanki - Bialetti Venus.
A jako dodatek? - Rewelacyjny spieniacz do mleka, tworzący aksamitną piankę.






Kawiarka - bardzo proste i nie duże urządzenie do robinia wyśmienitej kawy pod ciśnieniem.
Składa się z 3 elementów: Dolnego pojemnika, który wypełniamy zimna wodą,
sitka, które po brzegi wypełniamy kawą mieloną o wspaniałym aromacie ( np. Arabica),
a także górny zbiornik, w którym gromadzi się gotowy napój.




Tak przygotowaną i wypełnioną składnikami kawiarkę mocno zakręcamy
i ustawiamy na źródle ciepła - w moim przypadku indukcja.
Po kilku minutach - kawa gotowa!

 


Ponieważ kawa z kawiarki jest dość mocna, może być wykorzystywana 
jako baza do innych, delikatniejszym odpowiedników
np cafe latte.
Mocny, aromatyczny napar + mleko spienione do aksamitnej pianki - rewelacja!






Zalety kawiarki?
- szybkość wykonania
- łatwość doprowadzenia do czystości urządzenia po wykonaniu kawy
- smak prawdziwej kawy! (1)
- rozmiar kawiarki w porównaniu do np. ekspresu ciśnieniowego
- cena
- radość podczas rytuału sporządzania napoju :)


Uwaga!


Pijąc kawę z kawiarki odkryłam jak prawdziwy smak ma kawa... (1)
Do tej pory piłam tylko kawy rozpuszczalne,
od czasu do czasu tylko zastanawiając się jak one są wykonane?
I jak to możliwe, żeby kawa w 100% naturalna rozpuściła się do... 0.
Zawsze mnie to intrygowało i teraz już wiem, że kawa poddana wielu reakcjom
i procesom, z dodatkiem substancji chemicznych i ulepszaczy nie może być zdrowa...
Jak dobrze, że teraz już widać co się tak na prawdę pije...



Śniadanie z rukolą


Rukola... - dawniej znana jako rokietta siewna. Roślina o małych listkach,
wyróżniająca się lekko gorzkawym, orzechowym smakiem i charakterystycznym aromatem.
W kuchni posiada ogromne zastosowanie. Można ją używać jako główny składnik sałatek,
dodatek do sosów, zup, uzupełnienie kanapek czy pizzy.
Oprócz wyjątkowego smaku, posiada również wiele witamin i minerałów,
jest lekkostrawna i ma właściwości bakteriobójcze.

Ja poznałam ją jakiś czas temu... "u cioci na imieninach" ;)
Pomimo mocnego aromatu i charakterystycznego smaku przypadła mi do gustu od razu.
Postanowiłam dziś, korzystając z leniwego, niedzielnego poranka,
wykonać dania z nią w roli głównej - padło na:
sałatkę z łososiem, cytryną i ziołami
a także
sałatkę z serem camembert, pomidorami i ziołami.




Sałatka z rukolą, łososiem, cytryną i ziołami

Rukolę myjemy, lekko odsączamy i wykładamy na talerz.
Łososia wędzonego kroimy w średnie paski, wykładamy na rukolę.
Wszystko polewamy olejem z odrobiną ulubionych przypraw
(sól, pieprz, papryka czerwona, czosnek, pietruszka, zioła)
Cytrynę kroimy w ćwiartki i podajemy z sałatką.
(Sałatka skropiona sokiem z cytryny smakuje wyśmienicie!)






Sałatka z rukolą, serem camembert, pomidorami i ziołami.

Rukolę myjemy, lekko odsączamy i wykładamy na talerz.
Ser camembert, jak i pomidory, kroimy w ćwiartki i układamy na wierzchu.
Wszystko polewamy olejem z odrobiną ulubionych przypraw
(sól, pieprz, papryka czerwona, czosnek, pietruszka, zioła)






Wyśmienite do świeżego pieczywa, czy gorących tostów.
Smacznego! :)







niedziela, 25 sierpnia 2013

Leczo z patisonem









Patison... - odmiana dyni pochodząca z Ameryki Północnej.
W smaku przypominający cukinię, zawierający dużo witamin 
a także wapń, magnez czy żelazo.
Używany jako dodatek do gulaszy, często panierowany i smażony,
a jego małe owoce idealne są do sałatek czy konserwowania. 

Ja poznałam go niedawno, dzięki uprzejmości pewnej kochanej kobiety :)
Postanowiłam więc czym prędzej go wykorzystać 
i użyłam jako dodatek do mięsnego lecza.

Co potrzebujemy?

1 mała papryka
1 pomidor
1 cebula
1 średni patison
200g ulubionej kiełbasy lub parówek
przyprawy do sosu (papryka czerwona, sól, pieprz, czosnek, szczypta mąki)


Jak wykonujemy?

Mięso kroimy w plastry i podsmażamy na niewielkiej ilości oleju.
Paprykę, pomidora i obraną cebulę kroimy w dużą kostkę lub pióra.
Patisona, jeśli ma twardą skórę, obieramy i traktujemy podobnie.

Warzywa dodajemy do podsmażonego mięsa i dusimy pod przykryciem ok 15-20min.
Następnie podlewamy wszystko 1/2 szklanki wody, przyprawiamy do smaku i gotowe!
Patison jest idealny, lekko chrupiący, a niesamowicie przy tym miękki i soczysty.







Gofry domowe


Pyszne, chrupiące, delikatne... Z cukrem pudrem czy bitą śmietaną,
a także górą słodkich dodatków począwszy od owoców, 
po bakalie, aż po czekoladowe słodkości...
Wielu z nas kojarzą się z wczasami nad morzem...

Z racji tego, że tegoroczny urlop minął nam na pomorzu błyskawicznie
i nie było czasem nawet kiedy wybrać się na gofry,
postanowiliśmy to nadrobić i wykonać je w domu...! :)

Co potrzebujemy? 

Gofrownicę
Dodatki (maliny, brzoskwinie, jerzyny, jagody)
Bita śmietana
Cukier puder 

Ciasto - na ok. 10 gofrów
(1,5 szklanki mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
• 2 łyżeczki cukru pudru lub kryształu
• 1 łyżka cukru wanilinowego
• 2 jaja (oddzielnie żółtka od białek)
• 0,5 szklanki oleju roślinnego
• 1,5 szklanki mleka
szczypta soli)

Jak wykonujemy ciasto?

Oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy na sztywną pianę.
Resztę składników i żółtka mieszamy (np za pomocą miksera) na jednolitą masę.
Do gotowego ciasta dodajemy ubite białka i delikatnie łączymy.

Gofrownicę nagrzewamy (do czerwoności) ;)
Nakładamy po niecałej chochelce ciasta na każdą połowę
 i delikatnie rozprowadzamy wypukłą częścią łyżki.
Pieczemy ok 3-5 min. (Przed nałożeniem ciasta ja nie smaruje gofrownicy żadnym tłuszczem)
Wykładamy na ręcznik papierowy
 i po chwili przestygnięcia nakładamy nasze ulubione dodatki.
Smacznego!









 


niedziela, 11 sierpnia 2013

Ziemniaki po szwedzku

Bardzo lubię Nigellę Lawson... 
Gdy tylko się trafi jej program w TV nie mogę oderwać wzroku...
Jest wspaniałą kobietą, a do tego robi tak pyszne dania, a przy tym tak nieskomplikowane...
Jednym z nich były ziemniaki po szwedzku.

Przy okazji niedzieli i wolnego czasu zabrałam się i ja próbując wykonać te cacka...
Rewelacyjny dodatek, zamiast standardowych, gotowanych ziemniaków.

Co potrzebujemy?

Ziemniaki (wg uznania)
Masło
Sól
Zioła prowansalskie 

Jak wykonujemy?




Ziemniaki obieramy, myjemy i nacinamy paski co 3-4mm niemal co samego końca.
Układamy na folii spożywczej, bądź w naczyniu żaroodpornym.
"Faszerujemy" je masłem, solą i ziołami.
Zapiekamy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez 40 minut.
 Po tym czasie ponownie dodajemy odrobinę masła
i zapiekamy dodatkowo ok 15-20 minut.




Podajemy same, z ulubionym sosem lub sałatką.
W naszym przypadku podane do obiadu - zapiekanej szynki w przyprawach i czosnku,
a także lekkiej sałatki z pomidorkami koktajlowymi z własnej uprawy na balkonie :D






Sos tzatzikowy komponuje się z ziemniakami znakomicie!




niedziela, 21 lipca 2013

Zapiekana karkówka z cebulą, ananasem i serem


Jak to w niedzielę musi być tradycyjnie - rosół z makaronem ;)
Ale żeby nie było zbyt smutno - na drugie danie coś bardziej emocjonalnego
- Karkówka zapiekana w piekarniku z cebulą, ananasem i serem
a do tego pieczone ziemniaki z sosem tzatzikowym.

Co potrzebujemy?

Ok 1cm plastry karkówki
Plastry ananasa
Duża cebula
Kilka plastrów żółtego sera
Przyprawy

Ziemniaki
Kilka łyżek śmietany
Kilka łyżek majonezu
1 zielony ogórek
czosnek
Przyprawa do Tzatzików

Jak wykonujemy?

Przygotowujemy marynatę do karkówki wg własnego uznania i smaku.
(Sól, pieprz, vegeta, czosnek, papryka słodka, ostra itp)
Marynujemy w niej mięso przynajmniej godzinę-dwie przed smażeniem 
- najlepiej jeszcze dłużej :)
Karkówkę zapiekamy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 15 minut,
następnie zmniejszamy temp. do 180 i pieczemy jeszcze ok 30-40 min.
Na 10 minut przed końcem wykładamy na plastry mięsa:
plaster cebuli, plaster ananasa i przykrywamy wszystko plastrem sera.

Ziemniaki kroimy w półksiężyce i mieszamy z odrobią soli, pieprzu, koperku i masła.
Pieczemy je jednocześnie z karkówką lub na patelni ok 40-50min - jak kto woli :)

Tzatziki:
Ogórka obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach.
Solimy odstawiamy na 10-15 min - odlewamy wodę.
Dodajemy 2-3 łyżki majonezu, 2-3 łyżki śmietany, 2 zmiażdżone ząbki czosnku
i ok 1 łyżeczkę przyprawy do tzatzików.
Wszystko mieszamy i gotowe :)

Jako dodatek do dania może być wszystko co lubimy :)
Począwszy od pomidorów, poprzez ogórki małosolne aż po ulubione surówki.







wtorek, 28 maja 2013

Quesadilla


Quesadilla - danie składające się z placków typu "tortilla"
sklejonych ze sobą roztopionym serem i wypełnionych
pysznymi dodatkami typu: pomidory, papryka, kurczak itd...

Moje, jak niektórzy też powiadają, qurrito składa się z usmażonego na oliwie kurczaka,
pomidorów suszonych w oleju, cebuli, papryki i sera żółtego.

Na zimny, kukurydziany placek wykładam garść sera startego na dużych oczkach,
a następnie warzywa i  kurczaka.
Wszystko ponownie posypuję serem, nakładam drugi placek
i tak przygotowaną quesadillę wkładam do piekarnika na 5-10 min
rozgrzanego do 200 stopni aby składniki wraz z serem fajnie się połączyły.

Danie wyśmienicie smakuje z sosem pomidorowo-paprykowym
lub majonezowo-czosnkowym.
Bardzo pyszne i sycące :) A przy tym szybkie i proste.
Polecam wszystkim głodomorom! :)







niedziela, 26 maja 2013

Kwiatki, deski i zabawa światłem - czyli balkon w pełni

Kocham moje balkony...
Fakt, że wolałabym chyba jeden ogromny niż trzy małe, ale ok
- nie będę wybrzydzać, biorę co dają ;)
Jeden praktycznie pusty, rzadko kiedy używany...
Drugi wypełniony pomidorami, paprykami i innymi ziołami...
I trzeci... Ten najbardziej ustronny, cichy i przeze mnie uwielbiany...

Mając w ostatnim czasie trochę wolnych chwil
postanowiliśmy w końcu o niego zadbać i jako tako go zmodyfikować.
W związku z tym, że zwieźliśmy z domu kilka dużych donic,
a mąż jako wykwalifikowany ogrodnik zwiózł litry ziemi i kilka ciekawych sadzonek,
trzeba było to wszystko jakoś do kupy mądrze połączyć.
Na pierwszy rzut oka wyszło tak jak chcieliśmy, ale donice same w sobie
- dość banalne i nie nadające takiego charakteru jaki byśmy oczekiwali...
Drewniane donice - to jest to o czym od zawsze marzyłam.
Niestety wydatków w domu jest jak zwykle co nie miara, trzeba było ponownie
uruchomić naszą twórczość, dołożyć szczyptę kombinacji i pracy.

Wystarczyło kupić kilka desek, za parę złotych jedna :)
Trochę je po-docinać, poskręcać i na koniec pomalować by jakiś czas na powietrzu przetrwały.
Efekt? Uważam za pożądany :)








A co w donicy?
Kępka margaretek, pachnąca lawenda...
Mała szczepka cudownego bzu, a także dopiero co rozwijający się klon :)
I wiele wiele innych, których nazw niestety nie jestem w stanie spamiętać...










Posiadając w piwnicy złożony i nie używany już przez okres kilku dobrych m-cy regał,
doszłam do genialnego wniosku - po co się ma tam marnować i kurzyć,
skoro mogę go wykorzystać jako bardzo pomocną przestrzeń do kolejnych doniczek,
konewek, narzędzi i innych balkonowych pierdół.
I tak też zrobiłam. Wygląda jak wygląda, ale jest niezwykle przydatny...! :)






Kocham światło, kocham lampy, lampki, świeczki, diody, anioły,
uwielbiam się tym światłem bawić, dlatego też nie zabrakło go i tu.
Niewielkie, przeurocze "półkulki" ;) Anioł, lampion i kula pełna światłowodów.
Długa żywotność, odporne na wilgoć, dające wystarczającą łunę światła i klimat.
Kocham je!








(Teraz tylko czekam na dobrą pogodę,
aby spędzać tu miłe dnie i długie wieczory...) ;)