Uwielbiam śledzie :) Generalnie to wszystkie ryby kocham :D
Ale śledzie można wykorzystywać na tyyyyle sposobów...
Muszę jednak powiedzieć, że w takiej wersji jeszcze ich nie jadłam...
I strasznie się cieszę, że napotkałam na drodze taki przepis!
A to wszystko dzięki Madzi, którą każdy za ten majstersztyk chwalił,
a dla mnie był to przepis owiany tajemnicą, póki nie spróbowałam ;)
Delikatnie go zmodyfikowałam, ze względu na upodobania domowników.
Co potrzebujemy?
Płaty śledziowe (jakie kto lubi, ja wykorzystałam w oleju, ok 300g)
Pęczek koperku
3 małe cebule
Przyprawy! ( pieprz, ziele angielskie, liście laurowe, goździki, sól )
Olej
1/3 szklanki cukru
Kwasek cytrynowy lub sok z cytryny ( 1/2 łyżeczki)
Jak wykonujemy?
Najpierw wykonujemy ziołową posypkę, co jest w tym przepisie niezwykle ważne.
Ok. 10-20 ziarenek pieprzu, 10 ziarenek ziela angielskiego, 3 listki laurowe i szczypta soli.
Wszystko albo grubo mielimy w młynku, albo rozbijamy tłuczkiem.
Następnie przygotowujemy cebule, które grają tutaj drugie skrzypce ;)
Cebule obieramy i kroimy w plastry.
Zalewamy wrzątkiem, dodajemy 3-4 ziela angielskie, 1 listek laurowy, 3-4 goździki,
1/3 szklanki cukru i 1/2 łyżeczki kwasku cytrynowego. (ewentualnie łyżkę soku z cytryny)
Gotujemy ok 3 minuty i odcedzamy. Studzimy
Śledzie kroimy na 3 cm kawałki, koperek drobno siekamy.
Składniki układamy w misce warstwami:
Śledzie, przyprawy, cebula, koperek, kilka kropli oleju.
Schładzamy...
I wcinamy! Poważnie najlepsze śledzie jakie jadłam.
Słodko-kwaśna cebula przełamana wyrazistym smakiem przyprawionych śledzi.
Pyszootaaa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz