W związku z tym, iż w ostatnim czasie mój mąż przywlókł z pracy
worek śliwek, pomyślałam, że czas coś z tym zrobić.
Do ciasta czy knedli na pewno się nadadzą, ale co z resztą?
Nie pozostaje nic innego jak - powidła śliwkowe.
Teoretycznie radzi się by śliwkowe powidła gotować nawet do 2-3 dni
aby śliwki się całkowicie rozpadły i powidła nabrały odpowiedniej konsystencji.
Wykonanie:
Śliwki dokładnie myjemy, wyciągamy pestki, kroimy na drobne kawałki i wrzucamy do garnka.
Gotujemy pierwszego dnia ok 1-1,5 godz co parę minut mieszając.
Po tym czasie odstawiamy i czynność powtarzamy drugiego (lub trzeciego dnia)
Ja moje powidła gotowałam tylko dwa dni, ponieważ śliwki się całkowicie rozpadły.
Pomimo, że były one bardzo dojrzałe i słodkie, dodałam ok pół szklanki cukru.
Można też dosypać łyżkę-dwie żelfixu, z racji tego, że zapobiega pleśnieniu...
Po ugotowaniu przekładamy powidła do wyparzonych słoików, szczelnie zakręcamy
i odstawiamy do góry dnem. Nie wymagają pasteryzacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz