niedziela, 30 września 2012

Dzwonko z łososia


Fi, pomaga mi w kuchni gdy tylko ma na to czas :)
Z reguły jest zabiegany i zapracowany, ale w soboty i niedziele,
gdy tylko nie mamy nic do załatwienia i postanawiamy spędzić cały weekend w domu,
oblegamy kuchnię razem ;)

Wczoraj mąż wziął kuchnię w swoje ręce...
Ja w gruncie rzeczy, nie musiałam robić nic ^.^
Najpierw padło na dzwonko z łososia...

Jak zrobił? - Jego słodka tajemnica...
Ale podpatrzeć udało mi się tylko marynatę opartą na
soli, świeżym pieprzu prosto z młynka i ziołach prowansalskich
a także kilku kroplach oliwy.

Później na godzinę do lodówki, a następnie na patelnię.
Podane z cytryną - pychota! Chrupiąca skórka i delikatne wnętrze...
(Szybko i sprawnie mu to poszło) ;-D





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz